wtorek, 14 lipca 2015

Rewolucji dziś nie będzie

Dzień dobry/ Bonjour 

Obchodzę dzisiaj taką małą rocznicę. 
Siedem miesięcy temu po raz pierwszy przyjechałem do Francji. 
Gdyby ktoś jeszcze rok temu zapytał mnie w jakim kraju chciałbym zamieszkać to wymieniłbym może z pięć europejskich krajów, a na pewno nie Francję. Zawsze marzyła mi się Portugalia, Włochy. Szybciej Niemcy niż Francja. 

Kraj Moliera kojarzył mi się z żoną mojego byłego szefa. Nie, nie była francuską.
Nie miała żadnych związków z Francją. Uczyła się francuskiego i katowała tym językiem na każdy możliwy sposób. Zachowywała się jak stereotypowa hrabina, francuskie "ą", "ę", "kawę z bułką". Niezbyt dobre skojarzenia jak na początek. 
Miałem dużo stereotypów o Francji, Francuzach i wszystkim co francuskie. Dzisiaj nie co się to zmienia, a przede wszystkim zakochałem się w tym kraju. Od razu podkreślam, że nie jest to miłość łatwa i nieraz już chciałem to nasze serdeczne uczucie przerwać. 

Przylatując do Paryża znałem jedynie trzy słowa: merci - dziękuje, bonjour - dzień dobry, pardon - przepraszam. Język to niezwykle zawiły zarówno pod względem gramatycznym jak i fonetycznym. Przyprawia mnie nieraz o mdłości. Niekiedy wydaje mi się, że już wszystko rozumiem, a w praktyce bywa z tym różnie. Zamiast jeść rybę -
le poisson często zajadam truciznę - le poison. Wszyscy mnie pytają czy nic mi się nie stało, czy jestem zdrowy. Dopiero wtedy rozumiem, że znowu zjadłem truciznę.
W Polsce ostatnio moda na dopalacze więc może z tego powodu zajadam się rybnymi truciznami?  

Uczucie do francuskiego coraz bardziej wzrasta. Wprawdzie jeszcze się namiętnie nie kocham z tym językiem, ale już się lubimy. Staramy się zrozumieć, a to już dobra droga to czegoś więcej, czegoś bardziej sensualnego (sensuel - zmysłowy). Francuski to piękny język, piękne brzmienie. Aczkolwiek dla chłopaka z podkarpackiego wychowanego
w kulturze jednego języka, którego poziom nauczania jest taki sam dla szkoły podstawowej jak i studiów wyższych to dosyć ciernista droga. Dla chcącego nic trudnego tak mówią, praktyka pokazuje różne strony słowa "chcieć" (vouloir). 

Dał radę Mickiewicz, Słowacki, Maria Składowska-Curie (uznana we Francji za rodowitego mieszkańca, z miejscem spoczynku w Panteonie), Chopin (doczekał się nawet koncertów i pomnika w Ogrodzie Luksemburskim), kilka tysięcy rodaków przede mną, wszechobecne rejestrację tak bliskie memu sercu RJA, RPR, RKL, RPL to dam radę i ja
;-) 
Bez pracy rewolucji jednak nie będzie;-)