niedziela, 22 listopada 2015

Refleksje po 13 listopada

Minął ponad tydzień od tragicznych wydarzeń, które rozegrały się w Paryżu. Świat, a przede wszystkim Europa przybrała barwy trójkolorowych. Internetowe gesty solidarności
i jedności z narodem francuskim były zauważalne na każdym portalu. W/na mediach społecznościowych zabrzmiała po raz kolejny polityka miłości i solidarności - Tak, kochamy się i cierpimy razem z narodem francuskim. Jedni na to pluli, inni chcieli być po prostu solidarni wobec tragedii. Zabawne jest ocenianie tych drugich. Gest, który nie jest atakiem, przez pseudopatriotów okazał ich zakompleksione oblicze. Na pocieszenie dla jednych i drugich: Jeszcze tydzień, miesiąc, a może dwa i wszyscy zapomną. Wszystko wróci do swojego starego, spokojnego, stanu. 

To nie pierwszy zamach w Europie, ale pierwszy tak tragiczny od kilku lat. Jest on na pewno wymowny z tego względu, że dokonany był w Paryżu. Europejskiej stolicy kultury, otwartości i tolerancji. Czy zamach był karą za tolerancję i otwartość? Czy wydarzenia te były spowodowane napływem migrantów do Europy? A może zamach to następstwo polityki francuskiej? Dorabianie do tego ideologii "religijnej" być może też jest błędne?  

Cztery hipotezy i brak odpowiedzi. Po części może to być kara za otwarcie. Na pewno nie powinna być to kara za otwarcie i przekraczanie barier w sztuce. Jednych pewne rzeczy zachwycają, innych szokują. Pytanie tylko jak odbieramy "sztukę" jako dzieło, wytwór człowieka czy jako atak na dogmat i zastany porządek? 

Czy winni są temu migranci? Moim zdaniem Europa nie jest tak bogatym kontynentem, aby każdego przybysza przygarnąć. Z drugiej strony jeśli migranci są niezadowoleni z miejsc, które są im proponowane to znaczy, że hasło "uciekamy przed wojną, strachem i głodem" są nie co nie na miejscu. Nie uważam też, że każdy migrant jest roszczeniowy.
Nie rozumiem jednak ludzi, bez dachu nad głową i środków do życia, którzy mają pretensje, że nie otrzymali tego co chcą. Jak na uciśnionych wojną to nerwy ze stali. 

Nie interesowałem się na tyle polityką Francji, aby obstawiać tezę, że zamach był następstwem polityki ludnościowej. Dekolonizacja, wojna w Algierii, wzrost gospodarczy lat 60-70, kryzys gospodarczy XXI-ego wieku. Bezrobocie powoduje frustrację
i rozgoryczenie, ale chyba nie do tego stopnia, aby mordować? 

Czwarte założenie "religia". Można ślepo wierzyć i być otwartym na wiarę i dialog. Bycie wierzącym w kogokolwiek/ cokolwiek nie zakłada zabójstw. Pytanie tylko na ile wierzymy w określone bóstwo, a na ile kreacje tworzone przez ludzi. Czy ludzie myślą, czy wypełniają tylko chore przykazania narzucone przez kogoś lub przez coś. Jeśli Twój Bóg obdarzył Cię mózgiem to używaj go zgodnie z przeznaczeniem. Jeśli nie masz Boga poza samym sobą też masz umiejętność rozróżniania tego co dobre i złe. 

Po części to wina każdego z nas. Bo pozwoliliśmy, aby przyszło nam w żyć w świecie silniejszego. Zawsze wygrywa silniejszy i pozornie lepszy. Nikt nie patrzy na środki jakie są używane w dojściu do celu, ale patrzymy na efekt. Taką kreację przyjął XX wiek
i podtrzymuje XXI wiek. Ostatecznie ponoć dobro zwycięża, ale ja w to niestety nie wierzę ...



niedziela, 8 listopada 2015

Miss Carpenter

Nie myślałem, że się odważę. Ba, nawet nie planowałem i zapewne sam nie odważyłbym się, ale jednak wybrałem się. Na co ? W pewnym sensie to przedstawienie, spektakl, kabaret, musical. 
Zwał jak zwał na performance. Tak,Marianne James.
takie ładne słowo „performance”. Ale nie o tym, ale bardziej o niej powinna być mowa.  Właśnie o kim o


Dla Francuzów Marianne James jest gwiazdą. Wybitnym komikiem (tego się nie odmienia?), genialną artystką. Mój francuski nie jest na tyle dobry, aby wychwycić wszystkie konwenanse, ale na przedstawieniu Miss Carpenter naprawdę dobrze się bawiłem.

Kilka słów o Marianne James. Córka cukiernika z Montélimar. Jej matka była Włoszką, dlatego uroda Marianne jest dość specyficzna. Bujna madame z niej, obdarzona energią, którą promienieje na każdy możliwy sposób. Jak informuje francuska wikipedia Marianne jest: aktorką, kompozytorem, muzykiem, etc.   
O czym opowiada Miss Carpenter? O podstarzałej aktorce, która żyje w nierealnym świecie. Jest zupełnie oderwana od rzeczywistości. Abstrahuje od teraźniejszości. Jest niespełniona, ale nie daje tego o sobie poznać. To genialny komizm, nawiązujący do sytuacji wielu gwiazd jednego sezonu, jednego przeboju, jednego lata. Miss Carpenter ciągle żyje czasem przeszłym. Pięknie bawi się francuskim wplątując w niego angielskie zwroty. Przez co jest bardziej nowoczesna niż ponowoczesność.



Dla mnie przedstawienie bardzo śmieszne. Pokazuje, że publiczność potrafi się bawić i śmiać się z samych siebie. Marianne James utrzymuje stały kontakt z publicznością. Bawi, śmieszy, prowokuje. Po prostu cieszy. Mnie osobiście również uczy języka.

Link do trailera przedstawienia w załączniku. Zachęcam do obejrzenia innych występów Marianne na youtubie.